Ku naszej uciesze widzimy zmianę na rynku fryzur ślubnych, której wypatrywaliśmy od dawna. Najwyraźniej nadeszła refleksja, a wraz z nią stopniowe odchodzenie od ciasno upiętych koków i włosów nieruchomych od lakieru, które bardziej przypominały hełm, niż fryzurę. Teraz czas na naturalność i prostotę.
Trend przyszedł do nas z zachodu i oznacza bazowanie na naturalności, lekkości i prostocie. Udowadnia jednocześnie, że nie trzeba w związku z tym rezygnować z elegancji, a pojedynczo zbłąkane, nieokiełznane pasma nie tylko nie przeszkodzą, ale znacznie dodadzą uroku.
Coraz popularniejsze stają się luźno upięte włosy lub naturalne fale lekko muśnięte wiatrem. Idąca w parze z takimi fryzurami naturalność i nutka nonszalancji, wpisują się w narrację szczęścia i ogólnej euforii obecnej podczas ślubu i wesela. Inspiracją dla takiego stylu mogły stać się Brigitte Bardot lub Sophie z filmu Mamma Mia!
Wiele kobiet zastanawia się nad dodatkami do fryzury i wybór często pada na kwiaty, które stylizacji dodają naturalności i lekkości. Warto jednak pamiętać, że tego typu fryzura nie sprawdza się do każdej sukni – najlepiej pasują tutaj kreacje proste, gładkie, bez licznych zdobień, co wpisuje się w styl boho.
Z kolei Panny Młode bardziej ceniące sobie tradycję i elegancję, często decydują się na diadem. Atutem tej opcji jest możliwość zachowania naturalnej fryzury i upięcia ozdoby na rozpuszczonych włosach – diadem doda szyku, nie ograniczając jednocześnie komfortu i luzu.